(zdjęcie zaczerpnięte ze strony sklepu , gdzie kupiłem ten kosmetyk)
Opis ze sklepu:
Efekt muśnięcia słońcem: sam: złocista, półmatowa cera pełna blasku; w połączeniu z podkładem: wzmacnia jego kolor dla efektu świetlistej opalenizny
Charakterystyka techniczna:
- Kremowa żelowo-pudrowa konsystencja delikatnie scalająca się ze skórą: substancja żelująca
- Łatwość aplikacji, poślizg i trwałość: Konsystencja: woski mineralne
- Jedwabistość i miękkość: lotne silikony i olejek silikonowy
- Efekt matujący i delikatna konsystencja: pudry krzemu, silikonu i mineralne
- Kolor: pigmenty
Stosowanie: - Nakładać na twarz punktowo, stopniowo rozprowadzając na całej twarzy od środka na zewnątrz, sam lub w połączeniu z podkładem
Plusy Chanel: - Rozświetlająca i modelująca baza. Nowatorska konsystencja idealnie scalająca się ze skórą, delikatna, dająca uczucie komfortu. Efekt zdrowego wyglądu przed latem, ujednolicona opalenizna podczas lata i przedłużenie opalenizny po lecie
Kilka słów ode mnie:
Jest to kosmetyk, którym możemy bardzo naturalnie wymodelować twarz, jak również opalić wizualnie opalić ją, a także szyję i dekolt.
Aplikujemy go oczywiście wg zasady mokre na mokre, suche na suche.
Zapewne niektórzy sobie pomyślą, ale o co chodzi?
Już wyjaśniam;).
Chodzi o to by mokre kosmetyki typu rozświetlacz w kremie czy też kremowe róże, nakładać na już pokrytą twarz podkładem i korektorem.
Dlaczego tak, a nie inaczej? Z tego względu, że gdy damy kosmetyk kremowy czy płynny na już przypudrowaną twarz, możemy sobie naruszyć makijaż i w efekcie otrzymamy nieregularną plamę koloru naszego kosmetyku.
Swoją bazę posiadam od grudnia ubiegłego roku, tak więc miałem czas poznać dobrze ten produkt.
Nadmienię jeszcze, iż cena w tej chwili w sklepie to zaledwie 125,55zł (30g.)- jest wydajna, ponieważ niewielką ilością można wymodelować już twarz- kolor oczywiście możemy sobie budować.
Owszem zgadzę się z innymi opiniami, że bez Chanelki można się obyć. Ale kiedy zależy nam by wyglądać mega naturalnie, a jednocześnie mieć wymodelowaną twarz- to jest kosmetyk, który mogę śmiało polecić.
Dla osób które preferują ciut mocniejsze zaznaczone kości policzkowe- polecam delikatnie pędzelkiem chociażby do blendowania, "podciąć" sobie kości (już na zagruntowanej twarzy pudrem) tradycyjnym, matowym pudrem brązującym i następnie zatrzeć granice pędzlem do pudru- mój ulubiony ostatnio patent;).
To taka krótka i zwięzła recenzja kosmetyku- w razie jakichkolwiek wątpliwości zadawajcie pytania, a ja chętnie na nie odpowiem.
Pozdrawiam, Mateusz.